Konsumizm przyzwyczaił nas do marnotrawstwa.
Pożywienie jednak, które się wyrzuca, jest swoistym okradaniem biednych i głodujących.
Taki właśnie wpis opublikował na jednym z portali Papież Franciszek.
Marnotrawstwo
Mój tata urodził się w 1927 roku. Przeżył w swoim życiu wiele dni prawdziwego głodu. Ale przede wszystkim urodził się i wychowywał na wsi.
Ludzie w tamtych czasach żywili się tym, co udało się „wyrwać” ziemi. Jednego roku plony były obfite innego wcale nie. Ale w swoim życiu Nauczył się szacunku.
Szacunku do tego co ziemia urodzi, szacunku do tego co otrzymuje, co życie przynosi. Szacunku do pożywienia. Szacunku do drugiego człowieka.
Marnotrawstwem było zostawienie odłogiem kilku centymetrów ( odłogiem, znaczy marnotrawstwo ziemi, która nie została zaorane ani obsiana – przypomnienie dla młodszych czytelników : ) ). Czy przypominasz sobie film o Pawlaku i Kargulu? Oni walczyli o trzy-palcowy kawałem ziemi.
Dlatego już dziś warto zadać sobie pytanie.
- Czy w moim życiu mogę kupować tylko to, co jest mi potrzebne?
- Co mogę zrobić, aby nie marnotrawić jedzenia?
Nie oczekuję, że ktokolwiek czytający te słowa nagle zmieni całe swoje nastawienie, ale idąc do sklepu być może zastanowi się czy naprawdę aż tyle mi / nam potrzeba?
Jeszcze jedna historia z życia na koniec…
Nasza zaprzyjaźniona rodzina żyła od kilku lat na wysokim poziomie. Mąż miał firmę, która w końcu po wielu latach starań, zaczęła dostatnio żywić i utrzymywać rodzinę. Finansowo mogli sobie pozwolić naprawdę na bardzo wiele.
Po jakimś czasie jednak firma straciła na rynku swoją pozycję i nie było już przyzwoitego dochodu. Mąż starał się aby wszystko wróciło do normy, aby firma znów osiągała sukcesy.
W tym czasie spotkaliśmy się z jego żoną na kawie u nas w domu. Pamiętam do dziś co wówczas powiedziała:
– Do tej pory będąc na zakupach kupowałam całe worki z jedzeniem. Np bananów cały karton, mleka zgrzewkę, mięsa wielkie części z wystawy. Nawet nie macie pojęcia ile tego jedzenia musiałam wyrzucać do śmietnika, bo się psuło. Teraz jak mam bardzo ograniczony budżet, kupuję 3 banany. Po jednym dla moich dzieci i jeden dla mnie. Mięso kupuję w plasterkach akurat tyle ile nam potrzeba. To samo dotyczy wszystkich innych produktów. Cała ta sytuacja dała mi do myślenia i zamiast tylko konsumować, zaczęłam pomagać biedniejszym od nas. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z tego jak wspaniale człowiek może się czuć gdy pomaga innym….